Leksykon patrioty: Dom polski – matecznik pokoleń i kultury


Dom polski – to w istocie dworek szlachecki ( drewniany, na podmurówce). Pełno takich na Litwie, a w Polsce na Zamoyszczyźnie ( w Zwierzyńcu – modrzewiowe cuda).

Gdy wejdziemy do środka ( przynajmniej w tych co byłam) przez ganek – sień na przestrzał do wyjścia na podwórko. Po lewej stronie ( połowa domu) to świetlica – przestrzeń na życie społeczne, wymianę myśli i opinii w kręgach rodu, grodu, trybunału, sejmiku.

Po prawej stronie wejścia do pokoi prywatnych, często sypialnie dla gości na półpiętrze.
Cały dom po środku ma komin wielki – zdolny do ogrzania wszystkich pomieszczeń, i funkcjonalny dla prac kuchennych w zimie. Latem gotowało się w budynkach gospodarczych.

I sprzęty  – „skarbnica pamiątek” . Taki dom otwarty jest na okolicę – pod ganek podjeżdżają bryczką, konno goście ze świata, z sąsiedztwa. Źródło informacji i edukacji – taki dom.
/Neti/

„Domek nasz skończony, maleńki, schludny, bardzo ładny” –  
fragment listu Leonarda Serafińskiego, z pierwszą wzmianką o domku na „Koryznówce”
Tenże drewniany dworek „Koryznówka” jest miejscem gdzie splotły się losy dwóch wielkich Polaków.
Dom ten, należący do rodziny Serafińskich nie tylko często odwiedzał blisko spokrewniony z nimi Jan Matejko. Ponad pół wieku później to właśnie znana z głębokiego patriotyzmu rodzina Serafińskich dała schronienie Witoldowi Pileckiemu!

Dworek został zbudowany w połowie XIX w. przez Leonarda Serafińskiego ożenionego z siostrą żony Jana Matejki. Obie rodziny łączyły bliskie stosunki, więc autor „Bitwy pod Grunwaldem” często w „Koryznówce” bywał od ślubu z Teodorą w 1864 r. Matejkowie zajmujący ciasne i wilgotne mieszkanie przy ulicy Krupniczej w Krakowie, zostawiali swe chorowite dzieci na całe miesiące pod opieką Serafińskich w ich letniej siedzibie, by korzystały ze świeżego powietrza. Jan Matejko na wakacje przywoził tu żonę Teodorę z Giebułtowskich i czworo dzieci: Tadeusza, Beatę, Helenę i Jerzego
 

W 1980 r. obecni właściciele budynku – państwo Maria Serafińska-Domańska i Stanisław Domański otwarli w dworku Muzeum Pamiątek po Janie Matejce. Obecnie jest ono oddziałem Muzeum Okręgowego w Tarnowie.

Rodzina Serafińskich przez kilka kolejnych pokoleń otaczała opieką pamiątki związane z osobą autora „Hołdu pruskiego” uważając, że poniósł on wielkie zasługi dla polskiej kultury. Zapoczątkowała to Stanisława Serafińska, córka Joanny i Leonarda, która sławnego wuja darzyła wielkim uczuciem…
Nie zblakła barwa czasu i epoki tak znamienna dla Galicji lat Matejkowych.
W rodzinie Serafińskich nie tylko kultywowano pamięć o Janie Matejce i jego związkach rodzinnych, ale i pielęgnowano pamiątki związane z osobą wielkiego malarza. Przez cały okres międzywojenny, lata okupacji i Polski Ludowej wnętrze domu pozostało niezmienione, nie pozbyto się również żadnych elementów wyposażenia. Są to więc również obecnie wnętrza autentyczne, nie odtwarzane, czy stylizowane na potrzeby ekspozycji muzealnej.
Przez lata II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej na „Koryznówce” mieszkali Ludmiła i Tomasz Serafińscy, prowadząc tu działalność konspiracyjną i biorąc udział w ruchu oporu AK, a także udzielając schronienia ukrywającym się osobom. Tutaj znalazł schronienie rotmistrz Witold Pilecki po ucieczce z obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Na terenie posesji, dzięki staraniom obecnych właścicieli,  umieszczono tablicę  upamiętniającą  rocznicę jego zamordowania przez UB.
„Koryznówka” położona w bezpośrednim sąsiedztwie potężnego zamku Kmitów i Lubomirskich jest odwiedzana przez licznych turystów z kraju i zagranicy, których zachwyca przepojona polskim patriotyzmem i tradycją atmosfera tego miejsca.
źródła:

Po ucieczce z obozu i przybyciu do Bochni, Pilecki natychmiast  poprosił o kontakt z dowództwem miejscowej placówki AK . W dniu 3 maja 1943 r. znajomy Oborów, Leon Wandasiewicz, zaprowadził go do Nowego Wiśnicza i umożliwił mu spotkanie z  zastępcą dowódcy tej placówki. W czasie drogi Pilecki niespodziewanie dowiedział się od niego, że zastępcą tym jest Tomasz Serafiński i wówczas uzmysłowił sobie, że jest to człowiek, pod którego nazwiskiem przebywał w Oświęcimiu.
Spotkanie z prawdziwym Tomaszem Serafińskim, który posługiwał się pseudonimem „Lisola”, stanowiło dla Pileckiego wielkie przeżycie. Serafińscy mieszkali w tzw. „Koryznówce”, będącej kiedyś letnią posiadłością Leonarda Serafińskiego, szwagra znanego malarza Jana Matejki. W domu tym Pilecki znalazł bezpieczne schronienie, ukrywając się przez ponad trzy i pół miesiąca.

Zaiste niezwykłą postacią był rotmistrz Witold Pilecki !!!
Przez angielskiego historyka Michaela Foota został uznany za jedną z sześciu najwybitniejszych postaci europejskiego ruchu oporu podczas drugiej wojny światowej, ale dopiero w ostatnim czasie jego postać zaczyna być rozsławiana i może wreszcie zajmie należne miejsce w polskiej historii
Mamy obowiązek pamiętać o tych co byli bohaterami.
Ale też nie zapominać, że  naszą tożsamość kreowali  ludzie promieniujący zwyczajną codzienną polskością  – ich domostwa to pielesze pokoleń; to mateczniki roślin cennych i oczekiwanych, rodzinne legowiska istnień wyjątkowych, otwartych i pomocnych tym, którzy schronienia przed zawieruchą szukają. W tych ostojach przetrwały wzory obyczaju i tropy odniesień do tradycji, etosu rodziny i narodu.
kayan

zdjęcia: galeria.klubbytomodrzanski.pl
autor serdecznie dziekuje zaprzyjaźnionej czytelniczce za inspirację i pomoc w przeredagowaniu zakończenia tekstu

 od red. – tekst najpierw ukazał się na portalu solidarni2010.pl, warto przytoczyć tamtejsze komentarze z których jeden posłużył za wstęp do dzisiejszej wersji artykułu:
neti dnia 12.05.2012
Dom polski – to w istocie dworek szlachecki ( drewniany, na podmurówce). Pełno takich na Litwie, a w Polsce na Zamoyszczyźnie ( w Zwierzyńcu – modrzewiowe cuda).
Gdy wejdziemy do środka ( przynajmniej w tych co byłam) przez ganek – sień na przestrzał do wyjścia na podwórko. Po lewej stronie ( połowa domu) to świetlica – przestrzeń na życie społeczne, wymianę myśli i opinii w kręgach rodu, grodu, trybunału, sejmiku.
Po prawej stronie wejścia do pokoi prywatnych, często sypialnie dla gości na półpiętrze.
Cały dom po środku ma komin wielki – zdolny do ogrzania wszystkich pomieszczeń, i funkcjonalny dla prac kuchennych w zimie. Latem gotowało się w budynkach gospodarczych.
I sprzęty jak na fotografii – „skarbnica pamiątek” . Taki dom otwarty jest na okolicę – pod ganek podjeżdżają bryczką, konno goście ze świata, z sąsiedztwa. Źródło informacji i edukacji – taki dom.
Ale znacie to z „Pana Tadeusza”
Jeżeli postawić w bloku setki telewizorów ( tyle co najmniej ile drzwi) – łatwo wyobrazić sobie, że wymogi życia znikły. Nikt nie potrzebuje drugiego człowieka – bo niby do czego: informację, edukację, towarzystwo, prawo, politykę ma na pilocie. Nie przeszkadzać – dobrowolne pranie mózgu.No i gdzie schroniłby się dzisiaj Rotmistrz? Wszędzie kamerki.
rob2004 dnia 12.05.2012
neti – gdzies juz to czytalem, niepomnę teraz tylko gdzie o duchu polskości zmaterializowanym w kształcie dworku szlacheckiego.
Opis jak u Zina. Przepięknie.
Może ktoś pomyśli, że tylko jednego autora czytam ale sporo z tych informacji, które uzasadniają to zobojętnienie na tradycję, na historię, na przeszłość, na te pamiątki, na te zdjęcia znajdzież znów u Ziemkiewicza.
Pamięc Narodu, Ojczyzny rodzi się z małych pamieci rodzinnych, ze zdjęć dziadków, pradziadków, z pamiątek po przodkach, z dotyku tych mebli które oni dotykali, z obrazów patrzących na nas i na nasze poczynania surowym okiem oceniającego – to wszysko zniknęło. Zostało przecięte, przeflancowane, zniszczone, wyrwane z korzeniami – ludzie przepędzeni lub wymordowani, dwory spalone a pamiątki ograbione.
Kto może się pochwalić dziś takimi pamiątkami po swoich przodkach kiedy pół narodu została wyrwana ze swoich wielowiekowych korzeni i przepędzona z jednego krańca na drugi?
Ilu z nas zna groby swoich pradziadków?
Wykorzenieni z rodzinnych wspomnień staliśmy się społęczeństwem bez przeszłoci, a ludzie o których uczymy się na lekcjach historii są dla nas równie obcy jak marsjanie – przez to właśnie, że zerwane zostały więzi rodzinne z naszymi przodkami.
neti dnia 12.05.2012

Rob – Jeszcze dom polski istnieje jako skansen, muzeum, obrazek. Jeszcze tę przestrzeń ( niewielką ale zagospodarowaną) można odtworzyć – TYLKO – jak przekonać tych co budują, że „małe, parterowe” jest piękne?

Pałace – sen o bogactwie. Salon – sen o „państwie” (” państwo nie przyjmują”. Hol – nie wiedzieć czemu anachroniczny, bo dzieci po nim nie biegają. Konsole – nie wiadomo po co, bo ” państwo” nie koncertują. Wieże – a księżniczek brak. Patia – jakby Panny z książką się miały przechadzać , a nie przechadzają. Tarasy – na których dysput nie słychać przy cygarze, jeno chlipanie piwa przez kompaniję roznegliżowaną do podkoszulków i do mięsa języka. I fajerwerki – bo solenizant, bo jubilaci, bo komunia, bo osiemnastka, teraz nawet, bo rozwód ( rozstajemy się KULTURALNIE – niech sąsiedzi widzą).

Ale te małe dworki znikają … przez działania KONSERWATORÓW ! Tych samych co w PRLu. Dworek ma zniknąć – bo ktoś ma na plac oko – zbuduje market. Więc Konserwator nie pozwala dachu naprawiać , jeno, gontu żąda. ( Popatrz sobie na gont – za jakie pieniądze to odtworzyć, zabezpieczyć przed ogniem i ubezpieczyć).

Skąd o tym wiem? ( Ma dwieście lat mój garb na plecach – i może nie byłoby aż tak źle – ale połowa po wojnie w inne ręce poszła.) Wiem, że przed kapitałem małe dworki ulegną, bo nowobogaccy za wielkimi dworami przepadają i te na salonowe harce( jak w telewizji) restaurują.

rob2004 dnia 12.05.2012
neti – właśnie, jako skansen i dlatego patriotyzm też jest postrzegany jako skansen.
A skansen to martwica – smutno, ponuro, bez żywego ducha. Dokładnie tak jak chcą aby nas „moherów” postrzegano.
A dom? A dom to żywioł, to życie gdzie matka krząta się w kuchni, ojciec roznieca ogień w kominku a dziadek kręcąc sumiastego wąsa opowiada wnukom jak hen kiedyś tam wsiadł na koń, chwycił szablę w dłoń i … bolszewika goń, goń, goń.
neti dnia 13.05.2012
Rob – Gdy spojrzeć na tych facetów spod Sejmu – to to na pewno nie jest skansen! I więcej – to nie jest targ niewolników.
I jeszcze więcej – o takich mówiło się GOŚĆ ( to jest gość!)”JA NIE MAM ZAMIARU STĄD WYJEŻDŻAĆ”
” ONI SĄ DLA NAS -A NIE MY DLA NICH”
” MOJA SPRAWA …”To ostatnie najprostsze powinno się jak głuchy telefon przekazywać z głowy do głowy: moja sprawa… moja sprawa…moja sprawa… ŻEBY NIE BYŁO „MOJA WINA” – po ptokach czyli po szkodzie.I jeszcze jedno Lenin w rewolucji stawiał na film (SKUTECZNIE!) – bo bez wizji nie ma przyszłości, niektórzy nigdy by jej nie zobaczyli. ( Nie oceniam tej wizji nie doszłej do skutku – ale analfabetyzm pomaga przekonywać obrazem. I na takim jesteśmy etapie)
Media – moja sprawa, twoja sprawa, jego sprawa… Czerep otworzy gały.
rob2004 dnia 13.05.2012
neti – znów szanowny Pan redaktor, który tak Ciebie mierzi miał rację. Znów okazało się, że Polacy budzą się wtedy jak zabiera im się michę.
Sto procent sympatii dla nich, solidarności i wsparcia.
Ale szkoda, że nie potrafią być równie aktywni kiedy trzeba bronić honoru Polski, kiedy trzeba walczyć o coś więcej niż tylko przysłowiowy chleb.
Ale to nie ważne. Ważne, że w końcu się budzą.
I jakoś nie potrafię ukryć tej satysfakcji wpatrując się w te twarze panów posłów i posłanek wściekłych, że jakiś „motłoch” śmie im przypominać kto jest w tym kraju suwerenem.
Nie mogę również wykrzestać z siebie ani odrobiny współczucia dla szlochającej posłanki-matki, która próbowała przebić się przez kordon tłumacząc się małym dzieckiem pozostawionym w domu.
Macie w końcu to na co sami nas skazaliście. Nienakarmione dziecko, płaczące że nie ma w domu matki?
A co mają powiedzieć eurosieroty, których rodzice zostali wypędzeni za pracą na drugi kraniec Europy, a ich babcie nikt inny tylko właśnie ta pani poseł skazała na pracę(przepraszam za wyrażenie) do usranej śmierci.
Stój więc sobie teraz i czuj to samo co muszą czuć młode matki w całej Polsce, co muszą czuć ojcowie, których rząd tak jak mnie znów wypędził z kraju rozdzielając od rodziny.
Kury wam macać, panowie posłowie! I jeb… was pies! – jak powiedział śp. Marszałek.

14 comments on “Leksykon patrioty: Dom polski – matecznik pokoleń i kultury

  1. Liberawski – „zapytaj się” dlaczego obstawił się Rycerzami Kolumba i o co się ich podejrzewa (jedyna organizacja przykościena, która odmówiła włączenie się w akcję obrony TV TRWAM).

    Co do tych znaków – też mnie „uderzyły” te podejrzenia. Myślałem, że może Ty potrafisz mi to racjonalnie wytłumaczyć.

    Dziwne rzeczy się dzieją w Kościele.

    Grupy parafialne są praktycznie spacyfikowane więc moja akcja w tym temacie to byłoby kolejne „bicie głową w mur”.

    • zapytaj go czy możesz powiesić plakat krucjaty różańcowej za Ojczyznę. jak odpowie, że nie to zapytaj dlaczego? wyciągaj z niego słowa, niech czuje presję. trzeba walczyć

  2. daj wątek o Kościele i pogadamy jak tu nie wolno.

    Który ksiądz się postawi jak biskup „ziółko”?

    A mój proboszcz chwalony. W piórka rośnie za posłuszeństwo. Dekanat nawet objął.

    Jedna rzecz mnie teraz zastanowiła – na zdjęciu zobaczyłem.

    Na Krzyżu przez Kościołem powiesił młot i obcęgi (!) – na lewym ramieniu obcęgi, na prawym młot.

    Potrafisz to wyjaśnić?

  3. Są różni proboszczowie i różni księża w parafii. Jedni są niechętni, inni tylko nieświadomi do końca rzeczy a jeszcze inni chętni ale potrzebują vox populi, qui Vox Dei est. Oczywiście jest też antykościół w kościele i świadomi wrogowie w sutannach. Z tymi nie da się wiele zrobić. Trzeba robić swoje w parafii omijając ich i starając się być dla nich niewidzialnymi. Prawda jest taka, że jeżeli nie pobudzimy struktur parafialnych i diecezjalnych w takim stopniu jak to jest w poszczególnych regionach możliwe to będzie oznaczać, że nie korzystamy z największego funkcjonującego organizacyjnego zasobu jaki w ogóle jest w Polsce dostępny. Tu zgadzam się z Grzegorzem Braunem.

    Na kapłanów, chętnych czy niechętnych trzeba wywierać (ppp) przyjazną presję patriotyczną. W końcu parafia należy do parafian a nie tylko do proboszcza, kościół należy do ludzi a nie do zarządcy.

    Ale dlaczego właściwie tutaj o tym rozmawiamy.
    Tu jest wątek domu polskiego jako matecznika kultury i patriotyzmu.

  4. Jolanta – zgadza się.
    Też mam takiego proboszcza, dlatego na te pomysły Liberawskiego kiwam z niedowierzaniem.
    Jak możesz jego wesprzeć jak on nie chce?
    Wymusisz na nim skoro on tylko biskupowi podlega (a biskup też niezłe ziółko – odmówił wsparcia akcji TV Trwam).
    Obstawił się Rycerzami Kolumba (ponieważ to kasiaci ludzie), Koła Radia Maryja spacyfikował (przy spotkaniach stała kontrola – zaufany ksiądz lub ktoś z Rycerzy Kolumba, aby przysłuchiwać się rozmowie – naciski na Klub aby mnie więcej nie zapraszać na spotkania – obecnie wiceprzewodnicząca Koła kontaktuje się ze mną potajemnie), tablica pamiątkowa katastrofy smoleńskiej pod kościołem w miejscu gdzie pies z kulawą nogą nie zagląda (zrobiłem kiedyś ankietę – 90% wiernych nie wiedziało, że jest w kościele taka tablica), prośba Koła o wstawienie „puszki” w kościele na rzecz Radia Maryja – odmowa!
    Księża, którzy wcześniej działali patriotycznie (tworzenie grup młodzieżowych o charakterze patriotycznym) – niewygodni, przegnani.
    Teraz są tacy inni księża, fajni, wystraszeni. Ani be, ani me, ani kukuryku.

  5. Nie tylko z proboszczami bywa tak, że nie chcą naszego wsparcia – sami są świetni.
    – I po co mi pani głowę zawraca? Mam ważne sprawy na głowie i nie muszę się tłumaczyć. ( tak jest – na przykładzie mojego)
    I bywa tam ( mój proboszcz) gdzie słyszy jaki jest świetny i święty.

    Nieporozumienie. – Wsparcia potrzebują ci, którzy widzą potrzebę budowania wspólnoty i nie targują się, że poświęcili więcej ( bo każdy w tej robocie stawia pod młotek to, kim jest, mógłby być, chciałby być) WSPÓLNOTA – – kto jej nie buduje, ten dobija.

  6. Jolanta Pawelec
    14 WRZ 2012 @ 08:10
    nie ma takiej opcji ” poziom doraźny” o którym piszesz.

    hmm

    Grzegorz Braun mówił coś jak „wspierajmy proboszcza” – i to jest dla mnie „poziom doraźny”, niezależny od (przepraszam) głębi mojego jestestwa jeśli chodzi o sprawy WIARY – czy jestem np tzw ortodoksem, czy neofitą, czy agnostykiem teistą itd, itp to „wspierajmy proboszczów” … i – dodajmy – tych którzy ich wspierają.

    O pani Ewie Stankiewicz też można szepnąć: – nakręciła „Solidarni2010”, nakręciła „Krzyż” – i po co jej taka „kariera”, …. przecież tak się dobrze zapowiadała, sypały się nagrody …

  7. Rotmistrz przekraczał siebie. Dlatego był skuteczny.
    Dlaczego my nie jesteśmy? Właśnie dlatego.

    A tak w ogóle to budujmy dwory. Budujmy polskie dwory XXI – go wieku, w których łączyć będziemy naszą przyszłość z minioną przeszłością. Przeszłość ta materialnie została bardzo zniszczona, ale jej ducha ciągle gdzieś napotykamy, często po omacku. W tych miejscach spotkania przeszłości musimy stawiać kulturowe znaki – te materialne i te w sobie, niezniszczalne – aż całkiem sobie przypomnimy i zrozumiemy kim jesteśmy jako Polacy.

  8. Chciałam – w tekście powyżej – zrozumieć czym różni się nasza „misja” od czynów Rotmistrza. On w czynie był cały – my rekompensujemy sobie braki. I uzasadniamy je w taki czy inny sposób. On wziął kompetencje i był tego pewien, że jest kompetentny we wszystkim co przedsięwziął.
    Myślę, że warto się nad tym zastanowić – bo od tego zależy zaangażowanie i dążenia. Powinniśmy znać – dlaczego jesteśmy nieskuteczni.
    Żyjąc dla idealnej Polski (utopia)- można być Rotmistrzem, łatwiej nim nie być.

  9. „Odwaga utopii” /Georg Picht –
    Można się z niej (książki) dowiedzieć, że UTOPIA pociąga ludzi,którzy nie dostosowują się do „powolności z jaką dokonują się zmiany społeczne”. Dawniej, sprzymierzeńca miała w nauce – ale nauka jest skuteczna jedynie wtedy, gdy zdoła umocnić swą niezawisłość i być partnerem!!! niezawisłej polityki.
    Tak więc opuszczeni przez naukę, porzuceni przez polityków – kreujemy narracje
    utopijne.
    A ODWAGA? – jest dzieckiem odpowiedzialności. Odwaga pozwala nam Wierzyć/wierzyć, że istnieje moralność i prawo – ponieważ istnieje ( w Nas) odpowiedzialność. Ale czy istnieją – moralność i prawo?
    Utopia rekompensuje nam ich brak i maluje ich porządne oblicza – abyśmy, patrząc im w oczy, szukali swych zadań w tym świecie.

    Utopia jest konieczna – rzut uniwersalności na taśmę marnego kontekstu życia. Jest tylko jeden warunek – zdanie sobie sprawy, że uniwersalności unikać nie pozwala nam tylko NASZA odpowiedzialność – Uniwersalność owa ( utopijna) nie odpowiada jednak na pytanie o kompetencje -Kto tu jest kompetentny? Za co jest kompetentny? Od odpowiedzi na te pytania zależy bieg dziejów i wszelkich elementów zmian, ku którym pociąga nas uniwersalna utopia.

    I wobec tego stanu rzeczy – nie ma takiej opcji ” poziom doraźny” o którym piszesz.

  10. @Jolanta Pawelec
    „Kayan – po co Ci ta kariera “Admina” ?”

    Nie no .. czyś Ty oszalała??? Szanowna, miła Jolanto !

    Jaka kariera (pisane bez cudzysłowu)? … no nie wiem, … nigdy nie zapomnę, jak mnie opluto, kiedy po moim odejściu od Korwina
    ( http://niepoprawni.pl/blog/4938/nie-ma-jkm )
    napisano gdzieś, że „niejaki kayan próbuje teraz zrobić karierę u Solidarnych”
    Tyle, ze tam chodziło o moje granie, tutaj raczej nie eksponowane przecież

    To są (kariera itp) wyjątkowo obelżywe sformułowania … mam nadzieję, że „oni nie wiedzą co czynią”

    To jest kwestia WIARY, … i wiary. Na poziomie doraźnym to ja wierzę w sens działania p. Ewy Stankiewicz i staram się wspomagać jak tylko umiem. Tyle

    ps. a za miłe słowa bardzo dziękuję

  11. Kayan – po co Ci ta kariera „Admina” ? Redaktorem byłeś i to porządnym. Gratuluję pomysłu, dociekliwości reportera i Sensu przekazu.
    Rotmistrzowi Pileckiemu meldunek: Koryznówka żyje Panem, familiją Matejki z Serafińskimi skoligaconej.

    Rob – Żywioł dysputy – myślę, że nie wyparował? To Twój żywioł.

Możliwość komentowania jest wyłączona.