Wyć, albo nie wyć

Generalnie nie wyć, bo to jednak cmentarz i leżący tam zabici niekoniecznie się orientują, o co chodzi z tym wyciem, i kto to jest ten rudy, co na niego wyją i gwiżdżą. Jakby wiedzieli, to by pewnie zużyli resztki koktajli Mołotowa, by mu je spuścić na łeb z zaświatów, no, ale nie spuścili, wiec pewnie nie wiedzą, albo nie są aż tak zaangażowani emocjonalnie w dzisiejsze spory. W każdym razie, Tusk ma szczęście, ze nie wstali z grobów, bo by uciekał jeszcze szybciej.

No, powiem, otwarcie, jakbym tam był, to też bym wył i gwizdał, albo i miotał twarde przedmioty, bo było, na kogo, a potem bym przeprosił obecnych, jeśli czuli dyskomfort, choć chyba aż tak wielkiego dyskomfortu nie było, bo wyjących było ponoć sporo. A, ciekawe, dlaczego, nawiasem mówiąc, zupełnie nie mogę sobie odpowiedzieć na to pytanie, dlaczego obecność Tuska, czy Gronkiewicz – Waltz została odebrana przez wielu uczestników, jako dyskomfort i zgrzyt, do tego stopnia, że przeważyły nad skupieniem wobec grobów.

Zapewne jest znakomity i pewny sposób na to, by za rok nie było żadnych wyć i gwizdów- mianowicie, taki, żeby Tusk, Komorowski, czy Gronkiewicz zwyczajnie się tam nie pojawili, co byłoby z korzyścią także dla nich, bo co ich obchodzi ta rocznica, poza słupkami i piarem. Przecież mogą złożyć kwiaty pod pomnikiem Czterech Śpiących, dużo bardziej pasują tam, zamiast na Powązkach. Polskość, to nienormalność, jak wiadomo, Polacy powinni się przyzwyczaić do myśli, że są również zbrodniarzami i winowajcami, że Powstanie wybuchło właściwie głównie po to, jak wyjaśniono w Wyborczej, żeby dorżnąć pozostałych jeszcze w Warszawie Żydów, więc, co tu świętować? No i te znicze i kwiaty, a już uchowaj Panie Boże żółte tulipany, mieszanka wybuchowa, która stawia na równe nogi Straż Miejską z łopatami w jednej i workami na śmieci w drugiej ręce. Im szybciej minie ta rocznica, tym lepiej, będzie się można skupić na tym, co ważne, na dramatach matki Madzi, czy innego, losowo wybranego w danym tygodniu dziecka, albo jakimś koko euro spoko.

Problem polega na tym, że wszystkie przekaziory czekały w napięciu na te wycia, komentarze pełne oburzenia były już napisane, tylko kliknąć „wklej”, i już są nagłówki i temat do zapełnienia czasu antenowego. Podejrzewam, na podstawie doświadczenia z Marszu Niepodległości, gdzie liczba prowokacji na kilometr kwadratowy przekroczyła wszystkie dopuszczalne granice, gdzie biedni policjanci sami sobie palili samochody, co się nikczemnie nagrało, (co za podłość, kamerzysty, znaczy), gdzie samochód TVN spalono pod okiem policji, która się uprzejmie odsunęła ze dwadzieścia metrów, żeby nie przeszkadzać grupie podwiezionej dwoma samochodami od strony sąsiedniej, bocznej uliczki, co też ktoś nikczemnie zauważył i opisał. No i ten kamerzysta, co to ofiarnie wziął plaskacza w gębę przed ustawioną na trójnogu kamerą, od gościa, co przy tej okazji robił za prawaka, a przy innej, w Bydgoszczy, za lewaka, zawsze jednakowo „dzielnie stawając i celnie rzucając” w pierwszym szeregu.

No, w skrócie, chodzi o to, że dziwnym trafem władzy zależy raczej na eskalacji działań, a nie na uspokojeniu, czego innym dowodem jest marsz PiS, gdzie, jak nie było Antify, chłopaków od Blumsztajna i policjantów w jednakowych kominiarkach, to nikt się z nikim nie bił, ani nawet nie wyrażał. Dlaczego tak jej zależy? Ano, dlatego, że na pokojowy marsz władza nie ma dobrej odpowiedzi, natomiast na „faszystowskie zamieszki” ma ich mnóstwo, nowe ustawodawstwo, zorganizowane, uzbrojone oddziały, LRADy, dobrą łączność, monitoring instalowany po cichu na coraz większej ilości ulic, przyspieszone sądy i osłoną medialną. Więc skokowo wzrasta jej przewaga nad demonstrantami, tak, jakby w warcabach dostawili sobie nagle garść damek, a obok szachownicy położyli gaz pieprzowy i taser.

A przede wszystkim, do utrzymywania lemingów w strachu przed PiS, czyli na fundamencie swej władzy, muszą mieć od czasu, do czasu coś, co będzie można „podgrzać”, doprawić, podkręcić i puścić, jako mrożącą krew w żyłach i zapierającą dech w piersiach zbrodnię.

Zatem, jakby sobie wszyscy uczestnicy obchodów za rok przykazali surowo, by nie wyć, nie gwizdać, nie psykać nawet a co bardziej krewcy, co nie panują nad nerwami, to by sobie zalepili usta taśmą, to i tak, by na siebie nawzajem wyli Tusk z Bartoszewskim, wsparci przez Paradowską. A potem to by się i tak zmiksowało i puściło z Macierewiczem w tle, że to niby on. A publiczność? No, cóż, zawsze można powiedzieć, że milczała wrogo i złowrogo.

P.S. Zachęcam do czytania felietonów w Gazecie Polskiej Codziennie i w Freepl.info.

http://naszeblogi.pl/blog/69
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://wpolityce.pl/autorzy/seawolf

http://freepl.info/authors/seawolf

Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/